Już prawie dwa lata minęły od czasu, kiedy artyści Teatru Muzycznego ROMA w Warszawie, przenieśli nas wraz z Aidą na piaski pustyni, do starożytnego Egiptu. Nie dziwi więc, że spragnieni nowych wrażeń, w ubiegłą sobotę (02.10.2021), znowu wyruszyliśmy do naszego ulubionego teatru. Spacer w promieniach jesiennego słońca, przez Ogród Saski na Rynek Starego Miasta, był bardzo dobrym wstępem do wieczornego widowiska.
Tym razem musical „Waitress” – oparty na filmie napisanym i wyreżyserowanym przez Adrienne Shelly – zaprowadził nas do Jenny, kelnerki z amerykańskiej prowincji. Prawdę mówiąc, spektakl w reżyserii Wojciecha Kępczyńskiego zaskoczył nas zupełnie innym charakterem niż poprzednio oglądane musicale, pełne rozmachu i efektów specjalnych (Upiór w operze, Les Miserables, Deszczowa piosenka, Mamma Mia, Piloci, Aida).
Tutaj na scenę wkroczyło życie kobiety zdominowanej przez mężczyzn, walczącej o emancypację, o własne marzenia pachnące tartą. Oczywiście jak to w życiu bywa, nie zabrakło scen pełnych humoru, tańca i muzyki. Chwilami wydawało się, że na widowni unosi się zapach artystycznie pieczonej tarty, okraszonej poetyckimi nazwami. Bez względu na to czy taka forma musicalu przypadła publiczności do gustu, jedno z pewnością pozostało niezmienne, to genialna obsada, muzyka i gra aktorska.
Bogatsi w kolejne doświadczenia, jak zwykle w radosnej atmosferze wróciliśmy z wielkomiejskiego gwaru, do spokojnego Mielca.
Red. Danuta Maziarz